czwartek, 23 kwietnia 2020

dzień - 30

20 km przejechanych, Z Mężczyzną wybraliśmy się na rowery, co by obiadowe kalorie wytrzepać. 
Czy się wytrzepały? nie wiem, ale wiem, że te 20 km to mam w stawach, nogach, kręgosłupie i na d...pie. 
Ale miło było, zdjęć zrobiłam trochę i odwiedzałam (choć tylko z zewnątrz) mój dom rodzinny. 
Jakiś mały się wydał, a przecież był taki wielki. Wszystko się zmieniło, ale okno i jego jeszcze poniemiecki ramy jest nadal takie, jak wtedy gdy w nim mieszkałam. 
Z wirusem zaczynam się oswajać i staram się żyć normalnie (bez zbędnych strachów),choć z zachowaniem środków ostrożności.
Ale nie siedzę już cięgiem w domu, ale idę do sklepu na zakupy, a jutro jadę do naszego domu kultury, co by dowieść zdjęcia na wystawę. 
Tego życia aż tak dużo nie zostało, więc nie będę czasu który mi został marynować na zamartwianie się i panikowanie na każdym kroku, że mnie te badziewie dopadnie. 
Nie będę się wychylać, ale i nie będę się chować. DOŚĆ!
 Aniołka wezmę ze sobą i niech pilnuje!
A to nasza dzisiejsza przejazdka!. 

polna droga czyli..., na skróty

widok na most kolejowy zwany "czerwonym"

a to widok z tegoż mostu na miejsce z którego było robione zdjęcie powyżej

do domu ponad 10km, więc może poczekam na pociąg?

dom rodzinny a okno na parterze (po prawej), pamięta mnie i moje jego mycie i malowanie:)

Bóbr, w którego to wodach nauczyłam się pływać i... 

pluskałam się wiele lat:)

I to koniec mojej wyprawy w teraźniejszość i przeszłość. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz