czwartek, 12 listopada 2020

 Jesień już w pełni i covid też. Mamy drugą falę i to niezłe tsunami. W Tomaszowie zarazek już się zadomawia. Moje najstarsze Wnuczydło przywlekło go ze szkoły i przechorowało jak na nastolatka dość ciężko. Rodzice albo się nie zarazili, albo przeszli prawie bezobjawowo, ale tego nie wiadomo, gdyż nikt ich nie wysłał na testy. Dzisiaj kwarantanna skończona (choć ani Wnuk, ani jego rodzice nie badani), więc wyszli na wolność mając nadzieję, że już niczego po za zdrowiem w sobie nie mają. 

My póki co bez objawów. Co prawda kontakt minimalny był (jeszcze gdy lekarz stwierdził, że to angina), ale gdy już stwierdzono zarazka, byliśmy z daleka. Myślę, że gdyby coś miał być, już by się wykluło. 

Po za tym, moje serce arytmią się popisuje, lekarka stwierdziła, że może dać skierowanie do kardiologa (bo powinno się zrobić echo serca i ekg wysiłkowe), ale wizyta byłaby w połowie następnego roku, więc bezsens. Prywatnie, pod koniec grudnia. Tak więc wychodzi na to, że powinnam się z serduchem dogadać i to jedyne co mi zostaje. Szpitale u nas nie przyjmują nikogo bo zapchane covidem. Cóż.., taki mamy klimat. 

Staramy się nie pchać ludziska, maseczki nosimy i jak nie ma konieczność, nie szlajamy się nigdzie. Skutkuje to nie tylko lekkim wnerwem, ale też i ma dobre strony. Małżonek, żeby nie myśleć o swoich sercowych dolegliwościach (po zawale), postanowił udziergać sobie ,a właściwie swojemu ukochanemu motorkowi..., domek, a  że lubi dziergać, to i wyszło mu nieźle. Nawet pozwolił mi wstawić tam rowery! Taki był z niego ludzki chłop!:). To co poniżej to właśnie wynik dziergania! 


A ja? A ja jak zwykle, aparat i w plener. Jesień to moja ukochana pora, którą wykorzystuję po całości. A jeśli jesień, to jej największe atrybuty, Liście w kolorach złota, żółci w wielu odcieniach. 
To co poniżej, to właśnie moje jesienne klimaty z mojego kawałka świata. 


























I to by było na dzisiaj. Kochani! Trzymajcie się zdrowo, nie dajcie się !!!!!