niedziela, 12 listopada 2023

Żółty jesienny liść... .

 Jesień ma to do siebie, że zmienną jest, ale czy to dziwne? Wszak to Kobieta. :) I jak kobieta, jest pełna barw, by za chwilę przywdziać szarość. Zachwyca kolorami na tle błękitnego nieba, by za chwilę skryć się za szarością chmur i za deszczem liści co to spadają masłem na dół. Jednak ja lubię jesień, nawet gdy złote liście już tylko na asfalcie, gdy krople za kołnierzem i nostalgia w duszy. Może dlatego, że nie mam wyboru, a może dlatego że przecież i ja już jesienna i to już ta późną jesienią. Ale póki co, jeszcze ukradnę jej koloru i Wam tu podeślę. :) 














piątek, 20 października 2023

 Wszyscy biegają po lasach, grzyby koszami wynoszą, więc ja też! Zamiast kosza wzięłam aparat i ruszyłam na "zbiory". Nie powiem! Na "pusto" nie wróciłam i szału nie było! Mówią, że wszystko co zabroniona, to zamiast być bleeee, to jest Naj! No sami popatrzcie poniżej!!! Cóż, może nie pojadłam, ale za to pofociłam!!! A po te na zupę i całą resztę niech biegają młode! Jak nie uzbierają, to nici z uszek na wigilię! I tu jestem pewna! NAZBIERAJĄ :) 

Poniżej moje "zbiory" :) 








poniedziałek, 16 października 2023

Wieczór pełen wrażeń, nerwówki i wreszcie uffff.. Można powiedzieć, że dość ciekawie to wyszło :) Ci co pierwsi nie wiele mogą, ci co drudzy dużo i jeszcze więcej. Czas pokaże jak "nowi" zaczną się rządzić. Czy zgodnie z deklaracjami ruszą razem by coś zbudować, rozliczać i iść do przodu, czy też ambicje przy korycie wyjdą do przodu i znowu się zacznie!!! Oby nie! Póki co się cieszę, że "jedynie słuszna", przestała być i jedynie i słuszna! Jedno wygraliśmy na pewno! I to nie wierchuszka, ci z pierwszych rzędów, ale NARÓD, POLSKA!!! Poszliśmy do wyborów i tym razem, pewnie tak jak ja, wrzucając karty do urny, naprawdę poczułam, że mój głos się liczy i coś ode mnie zależy! Może już nie dla mnie, bo ja już mocno z górki, ale dla moich dzieciaków i wnuków.  MAM NADZIEJĘ, ŻE TEGO NIE SPIEPRZĄ!!!! :) a poniżej, kilka kadrów ze spacerów po Gorliz, przygranicznym niemieckim miasteczku. Piknie tam :)






























niedziela, 15 października 2023

 Minęło trochę czasu gdy tu bywałam. Koronowirus stał się chorobą na którą się choruje, leczy, umiera, czyli jak normalna choroba. Jednemu przejdzie, drugi do Bozi. Maseczki pozdejmowane, oddychamy tym co mamy i uwagi przeszły w inne rejony. 

Teraz mamy wojnę rusko-ukraińską, która trwa już jakiś czas i podejrzewam, że potrwa dalej, a kilka dni temu za łby się wzięli Hamas siedzący w Palestynie z Izraelem. Okrucieństwo z obu stron przerażające i zapowiada się, że konflikt rozleje się po świecie. I jest jak zawsze! Ci na górze biorą się za łby (słownie), a ci na dole toną we krwi , która ma taki sam kolor, czy to muzułmańska, czy chrześcijańska, czy ruska, czy ukraińska. Cóż, powtórzę tylko "Ludzie ludziom gotują taki los" !!!.

A na naszym podwórku WYBORY. Obyśmy się  daj Boże, jutro obudzili w lepszej Polsce! Oby nienawiść, zaciekłość, obłuda i zawziętość, zostały za zamkniętymi drzwiami dzisiejszego dnia!!! 

A póki co, to ja jak zawsze, z aparatem z ręku, tuptam swoją ścieżką życia i staram się w codzienności znaleźć niecodzienność! Może jutro też znajdę? 




Do zaklikania :) 

czwartek, 10 grudnia 2020

Gdzie jest Mikołaj?


No właśnie? Wygląda na to, że moje najmłodsze Wnuczydło (przy mojej pomocy) znalazło staruszka i dostało co mu się należało. (znaczy się Wnuczydło dostało, nie Mikołaj).


A ja, wyszłam (kilka dni temu) na zewnętrzną, co by uwiecznić tą wiekopomną chwilę, w której posypało na biało. To co poniżej, to moje miejsce na ziemi, czyli miejsce zamieszkania! 



Całe szczęście nie całość moja, bo na ogrzewanie bym nie zarobiła, tylko jedna szósta, licząc od strony ganku. jednym słowem..., Parter, piętro, poddasze i strych (o cholernym nowym dachu co tysiące kosztował nie wspomnę!). 
Kiedyś, dawno temu, siedząc pod owymi sosnami, popijając wódeczkę, zagryzając kiełbaską, patrząc na pustostan przed sobą (czyli ową budowlę), doszliśmy z dwoma sąsiadami, że sobie kupimy tą chałupinę. Gdy wódeczka wyparowała, to strach lekki nas wziął, ale słowo się rzekło i kupiliśmy. 
Każdy wziął co mu było potrzeba. Mnie 1/6 starczyło bo całą rodzinę udało nam się tam upchać. 
80% zdobiliśmy sami . Na cztery ręce, cztery nogi i dwie głowy. Było to ponad 20 lat temu, więc i chęci i niewiedza za co się bierzemy i zdrowie, pozwoliły ruinę sprowadzić do budynku mieszkalnego. Tak więc sobie mieszkamy i na taka to naszą budowlę popadało na biało. 
A teraz, kilka kadrów z mojego Tomaszowa. 





 




























To tyle mojego spacerowania, bo trochę zmarzłam, więc zwiałam do domu. Ale jedno mogę powiedzieć..., już nie mamy "na biało", biało spłynęło do gleby.
Trzymajcie się w tej szarej rzeczywistości i ..., byle do wiosny Kochani!!! 

A jeśli ktoś miałby ochotę (bo się na przykład nudzi okrutnie), pooglądać moje świata widzenie, to zapraszam na blog dewaluacji z moimi fotografiami.
oto adres ...  FOTO