sobota, 4 kwietnia 2020

dzień 10




Zaprzyjaźniam się z maszyną do szycia. Obszyłam rodzinę w maseczki. Może nie są idealne bo i maszyna z 25 lat ma, a i moje umiejętności niewielkie, ale uszyłam. Można je nosić, wyprać i znowu nosić. 
Jutro brat zięcia wraca do pracy po urlopie (pracuje tam gdzie zięć, więc Córa zaopatrzy go w wiktuały spożywcze, a ja w maseczki. sztuk 4. 
Niemiachy jakoś mają gdzieś takie rzeczy i ani maseczek, ani rękawiczek pracownikom nie daje. Cóż, podeślemy co mamy i  liczymy że młody i zdrowy, to da radę.
Zaczyna mnie być więcej:( . Staram się ruszać (13 -18 km na rowerku domowym), staram się nie jeść więcej niż normalnie, ale puchnę. A może to spuchlina głodowa? Ale skąd by się wzięła? Przecież nie głoduję! A może to właśnie dlatego?
Zaczynam mieć tego dosyć. a tu końca tego nie widać. Podobno jesteśmy dopiero na przednówku! 
Jednym słowem (a raczej czterema)…, jesteśmy w czarnej d... .
Więc może by tak jak poniżej? 


Spieprzać? ale gdzie? 
Spokojnej nocki, ech.... .

4 komentarze:

  1. Ja pilnuję, aby jeść o określonych godzinach, regularnie i niezbyt dużo mieć na talerzu, a w większości to warzywa. Waga się trzyma! Sama jestem zdziwiona, bo wcale się nie ruszam, bo półgodzinny spacer,to przecież nic!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie mam za mało ruchu! Gorzej, bo zaczynam się do tego przyzwyczajać... ;(

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się cieplej, więc nawet mając malutki ogródek, można ( jesli się ma ) wziąć druga połówkę pod rękę, i spacerować w kółeczko. Nawet 15 minut dziennie, to juz jest coś, i napewno nie jest to śmieszne, ani dziwne!

    OdpowiedzUsuń
  4. wic każda z nas coś tam robi, lub chce robić:)

    OdpowiedzUsuń