Czwartek odchodzi. Jeszcze tylko nocy zapali kilka gwiazd, księżycowi poprawi srebrną aureole i odmelduje się w przeszłość.
Dzień to był jak co dzień. Nawet w tym szczególnym czasie codzienna rutyna wpisuje się w mijające godziny.
Mój kawałek podłogi to 35 metrów kwadratowych i dwa okna. Ograniczenia trwają już kilka dni i co miałam zrobić już zrobiłam, a ja jakoś nie potrafię na zadzie bezczynnie siedzieć, więc wyszukuję co by tu jeszcze.... zrobić.
Znalazłam!
Poukładałam rzucone byle jak dechy (bo to remont na poddaszu jest) i przy okazji stanęłam na jedną z nich. A co! A to, że gwóźdź był, podeszwa przyjęła go ciepło i pozwoliła przejść dalej. Paluch wielki był mniej gościnny i przesłał do mózgu swoje niezadowolenie. AUUUU ! Zgodziłam się z nim, że to świństwo! Na lekkim wnerwie obmyłam palucha, wodą utlenioną potraktowałam obficie, plastra nakleiłam i dokończyłam układanie dech. Teraz leżą grzecznie przytulone do muru domu i już mnie ich bałaganiarstwo nie wkurza!
Rodzina Córy też wyszła na powietrze (a mamy kawałek odgrodzonego i własnego podwórka, a co!) i turniej rycerski, a może i bitwę pod Grunwaldem (w pigułeczce) poczynili.
Walka była zacięta, ale honorowa, a gdy już sił brakło, poszli na kolację, którą w zgodzie wielkiej spożyli!
A ja? A ja siedzę, wklepuję i się zastanawiam..., co ja jutro będę robić? że obiad, to wiem, a co z resztą czasu?
I coś mi zaświtało! A może by tak codziennie jedną fotkę strzelić? Ale żeby nie było za łatwo, to..., musi być zrobiona w domu i najwyżej w zarodzie. Fota powinna w sobie coś mieć, choć na razie nie wiem co. Na pewno musi przedstawiać tylko to, co w zasięgu ograniczenia! Hmmmm, no to mam co robić! MYŚLEĆ!
Czy mi aby nie odbija? No dobrze, może trochę.
A ten aniołek, co to zaczyna post, to mój Aniołek Stróż, com go dostała do Córy na urodziny i on będzie zasiadał jako pierwszy w każdym poście.
że to trochę infantylne? A co tam, w takich czasach trzeba swojego Anioła Stróża wziąć na krótko, bo a nóż gdzieś się zaszwendaczy i może być bieda. A tak, pod ręką!
Ta Wredota w koronie nęka nadal. Coraz więcej ludzi zarażonych, co raz więcej na kwarantannie. Miejmy nadzieję, że te puste ulice miast i wsi, może choć trochę zniechęci sukinkota i zwolni bieg.
I tak kończę czwartek. To był dla nas w miarę spokojny dzień i oby dalsze takie były i nasze i wszystkich innych.
Spokojnej nocy wszystkim!
Oj , niech zniechęci go i to szybko!!!!! Pozdraiwam
OdpowiedzUsuńdziękuję za odwiedziny i życzę dobra i uśmiechu wokoło:)
UsuńDopiero przed chwilą siadłam do komputera. Wczoraj resetowałam telefon, dziś ruter /nie znam prawidłowej pisowni a nie chce mi się szukać!/ do internetu. Siła złego na jednego! Pierwsza myśl- odłączyli możliwość kontaktu, przyjdzie zwariować!:((( Na szczęście dzieci podpowiedziały, co zrobić i wszystko jest ok.!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym dziennikiem. Wartość rodzinno-historyczna jak malowanie!!
Niewątpliwie codziennie zajrzę. Zdrówka dla Was wszystkich! :)
wygląda na to że dzieci się czasem przydają:))) buziole i przytulas:) (ten bez koronki)
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj wieczorem zostawiłam ślad. Wprawdzie tylko w statystykach, ale chyba się liczy!
OdpowiedzUsuńA tak nawiasem mówiąć, trzeba było aż takiego zawirowania, abyś się pojawiła, nie tylko mu mojej radości, jak mniemam!
Ciepłe z Puchatym ślę!
A tak w ogóle to trzaska foty ile się da. Nawet nie będziesz wiedziała, kiedy perełkę złościsz!
OdpowiedzUsuńCmok!
Złowisz na być!
OdpowiedzUsuńI trzaskaj foty!
Fiscilko! Bez fot się nie da, sama wiesz! a wróciłam tu, bo chyba potrzebowałam tego i nie ważne czy będzie tu przychodzić 1 czy 100 osób. To mój kawałek podłogi i kącik dla mnie.
OdpowiedzUsuń